Sentyment
do podróży mam również, zwłaszcza kulinarnych. Uwielbiam poznawać i odkrywać
nowe, nieznane dotąd nuty smakowe. Restauracja Pieprz i Wanilia jest jednym z moich punktów na mapie które
musiałam odwiedzić.
Bardzo
spodobała mi się nazwa lokalu – ewidentnie budziła skojarzenia z jedzeniem i
podróżami – skoro o skojarzeniach mowa. Podobno inspiracją była słynna polska
podróżniczka – Elżbieta Dzikowska. Jej wyprawy zostały opowiedziane w cyklu
dokumentów „Pieprz i Wanilia” – która stanowiła inspiracje do powstania lokalu.
Lokal
mieści się na obrzeżach miasta w zabytkowym pałacyku – prezentuje się z
zewnątrz bardzo ładnie i dostojnie. Wnętrze knajpy jest neutralne, nie
przesadzili z wystrojem. Klimatycznie, czysto, prosto. Lokal otoczony fotografiami
z podróży. Zapachy w lokalu bardzo obiecujące. Curry, bazylia, oregano.
Jedzenie – połączona z pasją?
Zamawiałam
łososia z carpaccio z pomidorów -
pyszne! Dobrze doprawione, aromatyczne. Trafił mi się bardzo smaczny kawałek
łososia. Wszystko było zgrane i ładnie podane. Co ważne – lokal serwuje dania z
sezonowych produktów, pewnie, by zyskać na świeżości i budzić zaufanie wśród
klientów. Na drugie danie zamówiłam sernik. Niestety, deser nie wyszedł. Sernik
był przesłodzony i podany w mikrych ilościach. Cóż – trochę pieprzu, trochę
wanilii jak widać ;-)
Ceny, jak
na ilość porcji – trochę zbyt wygórowane. Po prostu nie było szału, atutem jest
okolica, która można zwiedzić po
spożyciu posiłku. Nie wiem czy tam wrócę. Jeśli nie macie pomysłu na obiad,
jesteście w okolicy – wstąpcie nie będziecie rozczarowani.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz