piątek, 19 grudnia 2014

Pieprz i Wanilia


Sentyment do podróży mam również, zwłaszcza kulinarnych. Uwielbiam poznawać i odkrywać nowe, nieznane dotąd nuty smakowe. Restauracja Pieprz i Wanilia jest jednym z moich punktów na mapie które musiałam odwiedzić.
Bardzo spodobała mi się nazwa lokalu – ewidentnie budziła skojarzenia z jedzeniem i podróżami – skoro o skojarzeniach mowa. Podobno inspiracją była słynna polska podróżniczka – Elżbieta Dzikowska. Jej wyprawy zostały opowiedziane w cyklu dokumentów „Pieprz i Wanilia” – która stanowiła inspiracje do powstania lokalu.
Lokal mieści się na obrzeżach miasta w zabytkowym pałacyku – prezentuje się z zewnątrz bardzo ładnie i dostojnie. Wnętrze knajpy jest neutralne, nie przesadzili z wystrojem. Klimatycznie, czysto, prosto. Lokal otoczony fotografiami z podróży. Zapachy w lokalu bardzo obiecujące. Curry, bazylia, oregano.


Jedzenie – połączona z pasją? 

Zamawiałam łososia z carpaccio z pomidorów  - pyszne! Dobrze doprawione, aromatyczne. Trafił mi się bardzo smaczny kawałek łososia. Wszystko było zgrane i ładnie podane. Co ważne – lokal serwuje dania z sezonowych produktów, pewnie, by zyskać na świeżości i budzić zaufanie wśród klientów. Na drugie danie zamówiłam sernik. Niestety, deser nie wyszedł. Sernik był przesłodzony i podany w mikrych ilościach. Cóż – trochę pieprzu, trochę wanilii jak widać ;-)

Ceny, jak na ilość porcji – trochę zbyt wygórowane. Po prostu nie było szału, atutem jest okolica, która można  zwiedzić po spożyciu posiłku. Nie wiem czy tam wrócę. Jeśli nie macie pomysłu na obiad, jesteście w okolicy – wstąpcie nie będziecie rozczarowani.

środa, 26 listopada 2014

Vega Wrocław. Warzywna uczta



Sukiennice 1/2, Rynek., Wrocław

Jestem smakoszem. Uwielbiam warzywa w każdej postaci. Wydobywać smak. Podkreślać, malować smakiem. Doceniam wirtuozów potrafiących czarować i owładnąć, rozkochać moje kubki smakowe.
Warzywa są trudnym przeciwnikiem kucharza. Często mają delikatny smak i aby go podkreślić lub wydobyć należy mieć wyczucie.
Do Vegi trafiłam przez przypadek. Spacerując po wrocławskim rynku wstąpiłam tam ze znajomymi. Co mnie urzekło? Vega to taki bar mleczny dla wegetarian. Jest tam naprawdę spory wybór dobrze przygotowanego jedzenia – dobrze doprawionego i zdrowego. A w dodatku – wszystko serwowane we wrocławskim rynku.
Ja wzięłam zupę kalafiorową i kotleciki z czerwonych buraczków. Do tego świeże, młode ziemniaczki polane masłem i posypane koperkiem. Surówka z białej kapusty z marchewką - pysznie!
Nie byłabym sobą, gdybym tam nie wróciła. Zamówiłam tym razem warzywnego burgera – no i  było dobrze. Fajnie doprawione, nie przesadzili z żadną przyprawą. Środek trochę się rozpadał, ale warzywa czuć świeże. Wszystko podane może w nie wykwintnym stylu, ale smaczne i zdrowe.
Brakuje mi tylko trochę ciepła i organizacji w tym lokalu. Mało miejsca i przy większej ilości osób – po prostu ciężko ze znalezieniem miejsca do siedzenie, gdzie można spokojnie zjeść. Ceny przystępne. Jedzenie dobre, ale nie wegetarianie raczej nie będą zadowoleni.



czwartek, 16 października 2014

Restauracja Marmolada Kraków

Grodzka 5, Kraków

Kraków. Ulica Grodzka to jedna z głównych ulic w samym jego sercu. O każdej porze roku możemy spotkać tam prawdziwe zatrzęsienie turystów.
No i spotkałam ją. Restauracje, której wnętrze przywoływało mi sceny z bajek Disneya. Szukałam miejsc z duszą, gdzie się wchodzi i jest miło jak u babci. No i spotkałam. Powitał mnie przytulny wystrój z ciepłym światłem, drewnem, kominkiem,  czerwienią w dodatkach i ciekawymi ozdobami pod sufitem. Pięknie.



Obsługa zatroszczyła się o miejsce do siedzenia – wskazała mi miejsce do siedzenia i od razu podsunęła kartę.
Tradycyjna polska kuchnia. Zmówiłam gęsinę z żurawiną w czerwonym winie i zupę grzybową  zapiekana w chlebie. Gęsina była odrobine ze sucha, ale ogólnie – smaki połączyły się doskonale i uzupełniały. Zupa grzybowa – rewelacja. Smaczna i aromatyczna. Porcje spore, można się porządnie najeść. No i ten wspaniały sos – moczyłam w nim chleb i rozkoszowałam się smakiem. Byłam pod wrażeniem. Sposób podania potraw nie był wykwintny, ale mi to nie przeszkadzało. Powiedziałabym nawet, że to atut – widać, że gotowane na miejscu, wyrabiane „ludzką ręką”. Na jedzenie czekałam około 40 minut, ale nie uważam, że to bardzo długo – zwłaszcza, że zamówiłam jedzenie w porze obiadowej.

Ogólnie, polecam serdecznie. Restauracja prawie w samym sercu Krakowa. Jeśli chcecie posmakować dobrej, polskiej kuchni w rozsądnej cenie – warto spróbować.


piątek, 12 września 2014

My się zimy nie boimy


JaDka ul. Rzeźnicza 24/25

Jestem kolekcjonerką nietypowych smaków. Ostatnio w ich poszukiwaniu zawędrowałam do Wrocławia – miasta opanowanego przez tajemnicze acz przyjazne krasnale.Przybyłam do miasta wielokulturowości i murali. We Wrocławiu błyskawicznie można się odnaleźć i poczuć swobodnie, szybko można też trafić na dobrą restauracje.
Spacerowałam wzdłuż wrocławskiej starówki i poczułam się głodna. Zajrzałam do dość nietypowo wyglądającego budynku, wcześniej przejrzawszy wystawioną na zewnątrz kartę dań. Potrafiła zachwycać różnorodnością. Można znaleźć tam dania zarówno z typowej kuchni polskiej – śledź, chłodnik, golonka, placki ziemniaczane, pierogi, aleznalazło się tam miejsce również nacoś wykwintnego – kaczkę z jabłkami, halibuta, kołduny litewskie na rosole.
Weszłam z ciekawości. Bardzo podobał mi się nieco rustykalny wystrój lokalu, połączenie drewna, cegły i haftowanych serwet. Nawiązywał do tradycji staropolskiej, było to ładne, schludne i ze smakiem.
Personel od razu wskazał mi dogodne miejsce i podał kartę. Zamówiłam: śledzia na przystawkę, barszcz z uszkami, kaczkę i krem brulee.
Ogólne wrażania? Jedzenie (poza przesolonym barszczem z uszkami bez farszu) – dobre. Ale chyba nie za taką cenę. Za taką kwotę można dostać dużo więcej i to takiego jedzenia, że dosłownie urywa kubki smakowe. Wyjechałam z Wrocławia z pewnym rodzajem niedosytu, będę musiała poszukiwać nadal.

piątek, 15 sierpnia 2014

FRANCJA WE WROCŁAWIU!


LA FÉE VERTE

Zielona wróżka, która oczarowała nas pięknymi zapachami i wybornym smakiem potraw. Lokal mieści się na ulicy Kotlarskiej w samym centrum Wrocławia. Widać, że wnętrze niedawno przystosowano do przeznaczenia, sprawia bowiem wrażenie nieco „niedokończonego” – biorąc pod uwagę fakt, że Zielona Wróżka prowadzona jest przez dwóch przeuroczych Panów Francuzów – brak tam kobiecej ręki. Jest dość surowo, ale nie to jest najważniejsze. Wchodząc, wyłapiecie na pewno zapachy, które unoszą się po pomieszczeniu z iście francuską elegancją.
Restauracja jest mała – nie mieści dużo ludzi, ale to akurat duży plus. Mamy szansę, że zostaniemy należycie obsłużeni. Poza tym co z tego, że mało miejsc jak wszystkie zajęte!
Zamówiłam: zupę cebulową, żabie udka i krem brulee. Przemiła obsługa po niecałych 15 minutach podała mi pierwsze danie. Zupa cebulowa – pyszna. Idealnie doprawiona – wyraźna nuta pieprzu i ziół. Po prosty prawdziwa francuska zupa!
Żabie udka przeszły moje najśmielsze oczekiwania. Nie jadłam nigdy czegoś podobnego, choć zawsze kojarzyłam to dania typowo z Francją i jestem wielką fanką tego typu smaków. Jak smakowały? Powiem Wam tak  - po prostu trzeba spróbować!
Krem brulee – bardzo dobry. Idealnie skarmelizowana skórka, która nadała bardzo mocny i wyrazisty posmak. Poza tym te wrażenie, gdy przebijasz się łyżeczką przez skorupkę po to, by dobrać się do słodkiego i delikatnego środka. Palce lizać!
Co prócz jedzenie jest wyjątkowym plusem tego miejsca? Cóż, osoba samego właściciela. Można z nim porozmawiać, posiada uroczy francuski akcent i próbuje naprawdę dobrze doradzić. I udaje mu się to w 100 procentach!
Minus to oszczędna estetyka tego miejsca i młody, popełniający drobne błędy zespół – miałam wrażenie, że nieco nie orientowali się co się dzieje wokół…Mimo wszystko cenowo i jakościowo przybytek ten broni się doskonale!
Kawałek Francji we Wrocławiu? Ja już się zakochałam! Polecam!



czwartek, 3 lipca 2014

Rodeo Grill Steak House



Rodeo Grill Steak House

Jeśli chcecie zjeść dobrego steka we Wrocławiu – będzie ciężko. Po pierwsze mało jest lokali, które na wyposażeniu mają naprawdę dobrą wołowinę. Najlepsza jest oczywiście argentyńska lub japońska. Dobrej jakości mięso, które nadaje się na steka hoduje się także w Polsce i pochodzi ze specjalnych polskich krów. Zapytajcie o pochodzenie mięsa obsługę lokalu Rodeo. Wzruszenie ramionami to jedyny ich sposób na udzielenie odpowiedzi na nurtujące Was pytanie.
Przejdźmy teraz do kwestii smaku podanego dania. Estetyka dania pozostawia wiele do życzenia, smak… taki sobie. Wybrałem stek z czosnkiem. Suchy jak wiór i totalnie bez finezji. Gdybym nie zamówił wody, ze zjedzeniem zamówionej potrawy byłoby bardzo ciężko.
Za co można pochwalić lokal? Nie za znudzoną i mało pomocną obsługę. Zdecydowanie można jednak dać plusa za wystrój! Bardzo pasuje do klimatu całości. Jednakowe uniformy obsługi bardzo pomagają zbudować wrażanie profesjonalności i to akurat spory plus. Knajpa jednak nie jest warta powrotów i pisania peanów na jej cześć.


czwartek, 19 czerwca 2014

Życie po włosku



Siesta Trattoria

Przez wiele lat  kuchnia włoska kojarzyła mi się wyłącznie z makaronami, pizzą oliwą i winem. Zawędrowałem do SiestyTattoria po namowach mojej kuzynki do której przyjechałem do Wrocławia. Byłem we Włoszech i wiem jak powinna smakować prawdziwa pizza. Wyznacznikiem prawdziwie dobrej restauracji jak dla mnie jest to, co podaje się do pizzy. Włosi pizzę jedzą wyłącznie z kilkoma rodzajami oliwy, to Polacy zaczęli podawać to danie wraz z ciężkimi sosami.
W tej restauracji właśnie tak było i to spowodowało, że nieco przyjaźnie spojrzałem na ten lokal. Pizza naprawdę smakuje jak włoska i jest bardzo dobra! Ciasto bardzo cienkie i kruche.
Polecam miłośnikom dobrego i smacznego jedzenia.


środa, 4 czerwca 2014

Renoma i to wszystko?



La Scala 

Restauracja La Scala wpisała się w krajobraz Wrocławia równie łatwo jak krasnale. Istnieje od ponad 15 lat i jest jednym z charakterystycznych punktów, które trzeba odwiedzić. Była pierwszą tego typu restauracją w tym mieście.
Obsługa niestety pozostawia wiele do życzenia. Nie wiedzą co jest w daniu, nie są w stanie odpowiedzieć na proste pytania. Mój partner nie toleruje latozy i musimy uważać z dietą – myśleliśmy, że będziemy musieli ryzykować z daniami. Całe szczęście po jakimś czasie pojawił się ktoś kompetentny, kto udzielił mi informacji na temat składu potraw.
Zjedliśmy tradycyjną pizzę, napiliśmy się wina. Wszystko dość dobre, ale jak za tą cenę – to nie ma szału. Ogólnie wystrój pomieszczenia modny, ale 15 lat temu. Skromnie i dość oszczędnie również w porcjowaniu jedzenia. Ogólnie? Wole iść do jakiejś nowej restauracji.